piątek, 22 grudnia 2017

Władza, opresja, godność

Władza, która zostanie użyta w sposób niewłaściwy może wywołać u ludzi - wobec których jej użyto - uczucie upokorzenia. Aby uniknąć kary i tego rodzaju uczuć, muszą często wyjść poza własne poglądy, wartości - słowem wyprzeć się ich. Niszczy się w ten sposób poczucie ludzkiej godności - jeżeli sytuacja się powtarza czy też trwa zbyt długo, pojawia się coś, co nazywamy opresją godnościową. Prowadzi ona do przejęcia przez ofiarę identyfikacji instytucji (osób/organizacji) nadużywających władzy. Chodzi tu o skalę mikro i makro, dotyczy poszczególnych osób i całych społeczeństw.

Przystosowanie się do opresji może przebiegać dwiema drogami, właśnie poprzez identyfikację z opresorem (przyznajemy mu ostatecznie rację i podzielamy jego poglądy) oraz poprzez regresję w sposobach zaspokajania i ochrony własnej godności. Polega ona na tym, że wyolbrzymiamy własne zalety przy jednoczesnej deprecjacji zalet innych osób ("konkurencji"). Po to wyszukuje się wady u innych, aby na tle tych innych po prostu wypaść lepiej.






Bardzo często osoba ulegająca opresji, sama nadużywa władzy, ponieważ zachowanie przemocowe nie jest czymś zaprogramowanym genetycznie - to okoliczności i ewentualnie "szkielet psychologiczny", presja środowiska i owo przystosowanie się do opresji. Często też przemoc w domu skutkuje mobbingiem w pracy i odwrotnie doświadczanie mobbingu w pracy wywołuje „potrzebę” przemocowego zachowania w domu.

Dlaczego jednak ludzie ceniąc dobro, czynią... zło? Dlatego, że człowiek znajduje wiarygodne usprawiedliwienia swojego postępowania, które redukują dysonans godnościowy pomiędzy tym "kim jestem" a tym "co robię". Wiarygodność usprawiedliwień powstaje głównie w procesie społecznego ich uzgadniania w grupach porządnych ludzi, eksponowanych wspólnie na sytuację pokusy. Powstają w ten sposób podkultury usprawiedliwień, albo inaczej mówiąc „układy”, składające się z porządnych ludzi powiązanych ze sobą „usprawiedliwionymi korzyściami” i wynikającym stąd przekonaniem o „korzystaniu z okazji”. - czytamy w pracy Kosewskiego [s.50-56]. W ostateczności osoby stosujące usprawiedliwienia tracą ostrość widzenia tego co moralne i godnościowe w ich postępowaniu. Potrafią za to zarzucić brak moralności i niegodne postępowanie innym.







Jest kilka technik usprawiedliwień społecznych. Mamy pochlebne porównania - np. "Popatrz, tamci do dopiero kradną" -, polegające na tym, że zwracamy uwagę na złe cechy i postępowanie drugiej osoby, siebie samego przy tym stawiając w lepszym świetle. Mamy także technikę kredytu moralnego będącą wypaczoną teorią sprawiedliwości. I nie chodzi tu o karę za grzechy, ale... o wyrównanie krzywdy. Można wyróżnić dwie odmiany tej techniki: skargę na los ("należy mi się, bo zawsze miałem źle") oraz sprawiedliwe wyrównanie ("okradli mnie, to i ja mogę okraść ich").

Kolejne techniki to brak ofiary, potępienie ofiary, zaprzeczenie odpowiedzialności i manipulowanie normami. Brak ofiary, to coś takiego jak "państwowe, znaczy i moje", "na biednego nie trafiło". Potępienie ofiary polega na odebraniu kontekstu moralności postępowaniu drugiego człowieka. Bo zgodnie z tym sposobem myślenia złodzieja nie można okraść, a prostytutki zgwałcić, bo sama chciała. Zaprzeczenie odpowiedzialności natomiast polega na zwróceniu uwagi na ewentualne okoliczności, siłę wyższą jako przyczynę postępowania ("nie mogłem inaczej, sytuacja mnie zmusiła", "to dlatego, że ją bardzo kocham"). Tą technika z lubością posługują się rodzinni stręczyciele oraz ich adwokaci. Mnie osobiście taka argumentacja oczywiście nie przekonuje.







Kolejna istotna rzecz to manipulowanie normami. Każde zachowanie podlega społecznej ocenie co do zgodności z określonymi wartościami uznawanymi przez określoną wspólnotę. Normy zachowań pozwalają określić, jakie jest to konkretne działanie. Manipulowanie normami polega na zawężeniu znaczenia wartości i objęcia nią jedynie pewnej kategorii osób . Na przykład "u siebie nie kradniesz", "swojego nie oszukasz". Można również użyć norm przynależnych do innego systemu wartości dla wykazania, że chociaż konkretne zachowanie nie jest godne z wartością X to jest zgodne z wartością Y. "Może to i nie jest sprawiedliwe, ale za to bardzo ważne..". "Może to było złe, ale konieczne".

Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia może posłużyć się społecznym usprawiedliwieniem, bo dyskomfort wynikający z niezgodności definicji "ja" z zachowaniami może być w jakiejś sytuacji ogromny. Pytanie tylko w jakich sytuacjach te usprawiedliwienia oraz ich "wiarygodność" pojawiają się. Należy jednak pamiętać, że jest to zwykła manipulacja. Manipulowanie nie tylko opinią społeczną, ale i samym sobą. Nie wynika ona jednak z instynktu obronnego a tym bardziej racjonalnego myślenia, ponieważ stosowanie tych technik w żadnym razie nie rozwiązuje sytuacji. I nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny.






Fot. Ida

Marek Kosewski, Wartości, godność i władza. Dlaczego porządni ludzie czasem kradną, a złodzieje ujmują się honorem, Warszawa 2008




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz