czwartek, 22 marca 2018

Kreatywność


Kiedyś w jednej z książek na temat kreatywności przeczytałam, że zdolności, jakie każdy z nas posiada, rosną czy też wzmacniają się dzięki ćwiczeniom w rozwiązywaniu życiowych problemów. Zawsze uważałam, że najlepszym rodzajem treningu jest naturalny trening społeczny związany z codziennym funkcjonowaniem w rodzinie czy środowisku pracy. Ta lektura tylko mnie utwierdziła w tym przekonaniu. Pomysłowość, kreatywność, prognozowanie, decydowanie, planowanie, budowanie strategii, analizowanie, wyciąganie wniosków, dostrzeganie analogii, skupianie się na szczegółach, wyszukiwanie informacji, itp. - to wszystko, co umiemy czy potrafimy może się przydać w najmniej oczekiwanym momencie -  nie tylko po to, aby pracodawca był zadowolony. Oczywiście, radzenie sobie w trudnej sytuacji to także kwestia odporności psychicznej i umiejętności radzenia sobie ze stresem – a to nie jest takie łatwe. Ale, trzeba wiedzieć, że trudne sytuacje nas hartują.







Ludzie przyzwyczajeni do regulaminów, wytycznych, planów działania, mają trudności z kreatywnością. Gorzej! Im nie chce się myśleć ani dostosowywać się do zmiennych warunków. Ale… Wcale nie muszą tego chcieć! Każdy z nas działa inaczej, zresztą – w każdym zawodzie czy branży „kreatywność” jest czymś innym. Inaczej o kreatywności myśli artysta plastyk, inaczej projektant, wynalazca albo… urzędnik. Kreatywność jednakże nie zawsze jest wskazana. Niestety często zbliża się do zwykłego kombinatorstwa. Trudno też wyobrazić sobie pracownika banku czy urzędnika w ZUS nie działającego z godnie z prawem i rozporządzeniami a tworzącego inną rzeczywistość, omijającego przepisy, interpretującego je subiektywnie i emocjonalnie czy  nawet przekłamując odczytywane w systemie dane? Podobnie trudno zachwycać się kreatywną księgowością. 




Nie każda zatem „kreatywność” godna jest pochwały i szacunku. Nie każdy „kreatywny” jest też twórcą. W procesie twórczym, nie zawsze też powstaje dzieło wartościowe. Bo proces twórczy nie jest tylko i wyłącznie tworzeniem dzieł - możemy przecież mówić także o aktywności potencjalnie twórczej (termin zaproponowany przez T. Kocowskiego). Jest to wszelka aktywność, która pomimo tego, że nie prowadzi do stworzenia dzieła, zawiera jednak typowe składniki procesu twórczego. No właśnie. A obok pojęcia twórczości funkcjonuje termin zdolności twórcze. Kreatywność (owo "twórcze") odnosi się do motywacji i cech osobowości, natomiast zdolności odwołują się do intelektu. Zatem zdolności twórcze to umiejętność tworzenia dzieła z wykorzystaniem potencjału intelektualnego pod wpływem motywacji do jego stworzenia owego dzieła. Nie każdy z nas stworzy dzieło malarskie, ale każdy może malować obrazy.






Tymczasem kreatywne myślenie jest procesem twórczym i w założeniach oznacza prezentowanie czegoś nowego. To zapowiedź zmiany, rozwoju i postępu. Kreatywne myślenie pomaga wykonywać obowiązki zawodowe, prowadzić własny biznes, wychowywać dzieci na ludzi ciekawych świata. Możemy prowadzić kreatywne notatki, kreatywnie rozwiązywać problemy, generować pomysły a nawet odpoczywać i kreatywnie korzystać z posiadanych zasobów oraz nadarzających się możliwości. 





Dawno temu oglądałam bajkę telewizyjna o tym, jak Inspektor Gadżet uratował Króla. Inspektor odnalazł go przez przypadek. Zdarzyło się bowiem tak, że sam został uwięziony w lochu, w którym niestety nie było łóżka. "Dalej, dalej, materacu Gadżeta!" - zawołał Inspektor i zza pleców wysunął mu się ogromny i chyba dość miękki materac. Ale okazał się zbyt duży. "Dalej dalej... " - zawołał Gadżet i skorzystał z kolejnego cudownego narzędzia. Owym narzędziem przekłuł materac, który wybuchł i rozsadził mur celi. Przez wyrwę w murze Gadżet przeszedł do pomieszczenia obok i Króla odnalazł. Był to oczywisty sukces - może trochę przypadkowy, ale jednak. Niestandardowe wykorzystanie posiadanych zasobów potencjału może przynieść korzyść, szczególnie kiedy sytuacja jest trudna i rutynowe działania nie są skuteczne. Oczywiście trudno zmienić się nagle w Inspektora Gadżeta. Nie mniej jednak warto z tej bajkowej postaci czerpać inspirację, bo kreatywność bywa czasem ostatnią deską ratunku. 








Każda sytuacja jest w pewnym sensie dla nas nowa i z każdą z nich musimy sobie radzić w całkiem nowy (albo podobny) sposób. Nowy, czyli kreatywny. Korzystamy przy tym z naszych wrodzonych predyspozycji, ale i możliwości umysłu. Bywa jednakże tak, że zapominamy o trochę dzikich skłonnościach żywiołowego działania. Zatracamy często skłonność do szybkiego dostosowania się - poprzez percepcję, analizę oraz interpretację, które zabierają czas i skłaniają do refleksji. Zaczynamy działać jak zwierzęta oswojone, posługując się schematami zachowań. Raz wypracowane pozostają przez całe dorosłe życie. Zdefiniowanie siebie jako twórcy w zasadzie powinno wystarczyć, aby nim zostać. I tak się dzieje, bo na co dzień możemy obserwować tysiące „twórców” w mediach, na ulicach, na zakupach, w kinie, na wielkim i małym ekranie, w sali wystawowej. Cóż z tego, że poziom ich wytworów jest różny, czasem nawet przygnębiający? Jakie czasy, takie obyczaje i tacy twórcy. Potrzebę tworzenia można a nawet trzeba zaspokajać. Nie powinno się jednak tych działań przewartościowywać.




Nie trzeba być geniuszem, aby działać kreatywnie. To co jest wspólne dla geniusza i nie-geniusza to elastyczność w myśleniu oraz zdolność do przystosowywania się. Bierzmy przykład z własnych dzieci, które wciąż borykają się z nowymi i trudnymi sytuacjami. Są nadzwyczaj kreatywne - chociaż dzieł nie tworzą (sic!) - właśnie dlatego, że wciąż poszukują nowych rozwiązań codziennych problemów, jakie napotykają. To pocieszające, gdyż oznacza, że kreatywność można ćwiczyć. 




Fot.: Ida