poniedziałek, 3 sierpnia 2015

W poszukiwaniu motywacji

Poszukując motywacji do działania zazwyczaj zapominamy o tym, że motywację najłatwiej można zbudować poprzez... działanie. Ruch daje energię, zagadka logiczna pobudza inteligencję, zabawa kolorami pobudza kreatywność. Działanie. Niby proste a takie trudne, prawda? Ktoś powie, że działanie nie zawsze kończy się powodzeniem, że często coś, co się zaplanowało nie udaje się i spadek motywacji gwarantowany. Nie uda się. Tak, to prawda, jeżeli nie będziesz próbować na pewno nic się nie uda. Zatem, działanie.

Poszukując motywacji popełniamy błąd szukając jej na zewnątrz, poza sobą. A szukać jej należy w sobie. To tania motywacja i zawsze dostępna. Ma jednak zasadniczą wadę: wydaje nam się, że jej po prostu inni nie widzą ;) Nie jest to przecież najnowszy model auta ulubionej marki, ani chociaż dyplom uznania. Błąd. Inni też ją widzą, tylko trzeba ową motywację z siebie wydobyć. Zobaczysz, że zrobi na innych większe wrażenie niż najpiękniejsze i najszybsze auto świata. Zatem?... działanie :)

Poszukując motywacji nie doceniamy drobnych zdarzeń i malutkich sukcesów. Zapominamy błyskawicznie, że coś się udało. Lekceważymy własne dokonania. To błąd kardynalny. Nie bądź dla siebie wrogiem, bądź swoim przyjacielem. Pielęgnuj dobre zdarzenia. A może nawet zacznij je kolekcjonować? Zapisuj je w notatniku, na karteczkach przypinanych do tablicy albo wrzucanych do słoika. Kiedy za jakiś czas do nich wrócisz, zobaczysz, jak wiele dobrego dzieje się w Twoim życiu, jak wiele Ci się udaje. Zapisuj. Działaj.
A zatem, poszukując motywacji do działania... działaj :)
Podstawowym błędem w motywowaniu innych jest natomiast wprowadzanie osoby motywowanej na tak wysoki poziom wewnętrznego zaangażowania, iż traci ona kontrolę nad racjonalnością. Ona działa, ale często poza własną kontrolą. Oczywiście z punktu widzenia organizacji może to i dobrze, ale jak to się ma do jakości życia i zdrowia psychicznego? Podejmowane pod wpływem emocji (niestety motywowanie opiera się na emocjach, nawet jeżeli jest to motywowanie płacowe) decyzje nie zawsze odzwierciedlają wartości, pragnienia czy też potrzeby osobiste. Niekiedy podejmuje się je wbrew sobie, ale dowiadujemy się o tym dopiero na tak zwanym wyjściu, czyli po rozstaniu z pracodawcą. A dlaczego dopiero wtedy? Bo czynnik motywujący serwowany przez pracodawcę / przełożonego przestaje być... serwowany.

Aby uchronić się przed taką zgubną motywacją, należy pracować nad samoświadomością i przyjąć założenie, że wartości moje, czy mojej rodziny są dla mnie najważniejsze. Ryzykuje się jednak utratę pracy, jeżeli opór przyniesie spadek efektywności. Ratunkiem zaś - decydując się na pracę i tego rodzaju "współpracę" - bywa umiejętne rozdzielanie spraw zawodowych od życia prywatnego. Zdaję sobie jednak sprawę, że wielu pracodawców po prostu oczekuje tzw. "dyspozycyjności" czyli "oddania się do pełnej dyspozycji w przypadku zaistnienia jakichś trudnych dla pracodawcy okoliczności". A takich jest bardzo wiele.

Jako przełożeni musimy mieć świadomość pewnej umowności relacji pracownik-pracodawca. Nadmierna motywacja, wnikająca w podświadomość pracownika, czyniąca z niego zawodowego fightera i ryzykanta gotowego dla pracy poświęcić czas prywatny i zobowiązania rodzinne jest nieetyczna. Graniczy z manipulowaniem czymś bardzo wrażliwym, czyli emocjami. Jaką odpowiedzialność weźmie pracodawca czy przełożony za los mimo wszystko zwolnionego pracownika, który był taki sposób - często całymi latami - motywowany? Nie łudźmy się, żadnej odpowiedzialności nie będzie.

Jeżeli dostrzegasz dyskomfort w realizowaniu zadań zawodowych, masz poczucie, że czynisz coś wbrew sobie, zastanów się, czy możesz w inny sposób zarobić na życie i czy to, co pragniesz posiąść, rzeczywiście warte jest "prania mózgu". Zastanów się też, czy biorąc kolejny kredyt stajesz się wolnym człowiekiem, czy posiadanie zdolności kredytowej otwiera przed tobą nowe drogi. Bo może je zamyka? Bo może kontrole nad twoim życiem przejmuje bank?  Bo wtedy MUSISZ poddać się bezwzględnej motywacji, żeby zapłacić za swoje "wolnościowe" decyzje? Miej świadomość konsekwencji :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz