czwartek, 5 października 2017

Idol

Z idolami w sferze intelektualnej jest troszkę jak z celebrytami, przychodzi na nich moda i mija. Różnica jest taka, że wartości jakie ze sobą przynoszą są o wiele, wiele, wiele.., itp. Dla mnie to oczywiste. Kiedyś wspominałam też, że jedną z moich ulubionych rozrywek jest szperanie w antykwariatach za różnościami. Szperam zazwyczaj z dwóch powodów: dla czystej rozrywki i dla poprawienia nastroju. Czasem jednakże popadam w zadumę. Dlaczego? A bo np. świetne poezje Ernesta Brylla mogę kupić za 2 złote. A dzieła Żeromskiego nawet za złotówkę. Jasne, powinnam się ucieszyć, ale już taka jestem, że szukam dziury w całym ;) Bo: Jak to jest, że książki, które kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu zdobywało się z tak wielkim trudem, dziś można znaleźć na śmietniku lub w antykwariacie? Jak to się stało, że coś co było warte tyle wysiłku i poświęcenia (uważam, że oddanie czekolady pani z księgarni było wielkim poświęceniem), dziś jest ponoć bezwartościowe? Czy rzeczywiście chociażby poezje wspomnianego tu Brylla straciły na aktualności, pięknie słowa? Co się stało?

No tak. Książkę łatwo jest powielić. Nowe wydania są ładniejsze. No a te ładniejsze lepiej wyglądają w biblioteczkach przywódców :) I popyt jest raczej na coś innego niż książki, jeszcze na dodatek poezję, jeszcze na dodatek Brylla.. Gdyby chociaż był noblistą, ale nie jest. A jeżeli jest pobyt na książki to raczej nie na dzieła a zwykłe czytadła, PRODUKTY. Zresztą... czy współcześnie powstają dzieła?



No cóż. To co robisz, co tworzysz dzisiaj, wszystko to, co udaje Ci się sprzedać tu i teraz, zyskując nawet przy tym miano kogoś mądrego, ważnego i bogatego - jutro może kosztować tylko 2 złote albo... nic. Weź to pod rozwagę. To coś znajdzie się na śmietniku, w antykwariacie, na straganie ze starzyzną.. Czy to co tworzysz jest na tyle mądre i wartościowe, że ktoś (np. taki jak ja :) zechce się pochylić nad ową starzyzną i uznać jej ponadczasowość? W obecnych czasach, to już nie jest takie oczywiste. Tylko po co przywódcy jakieś przebrzmiałe intelektualizmy, skoro oczekuje się od niego tylko (lub aż) skuteczności? Ano po to, żeby to, co po nim zostanie nie było kupką śmieci. I żeby został zapamiętany w wymiarze CZŁOWIECZEŃSTWA. I żeby nie mylić idei przywództwa z realizacją kontraktu. Ale cóż... jakie czasy, takie przywództwo.



No bo... Co Gogol miał na myśli pisząc:

"Nie powinniśmy zwracać uwagi na to, czy nasze słowa mają jakiś wpływ, czy nas ktoś słucha. Najważniejsze, że potrafimy pozostać wierni pięknu do końca naszych dni, pokochać je tak, aby nie martwić się niczym, co się wokół nas dzieje, aby śpiewać mu hymn nawet wtedy, gdy cały świat się wali."
Mikołaj Gogol ("Z listów")
Co o tym sądzicie? Może rzeczywiście aspiracje, osiąganie celów i przesadne kontrolowanie samego siebie (no cóż, to ponoć kwestia efektywności osobistej) rzeczywiście pozwalają osiągnąć stan szczęścia? Ale czy władza słowa daje szczęście, czy ma dla Was znaczenie, że dla kogoś Wasze słowa są WAŻNE? Jeżeli za moment zostaną zapomniane, ważnymi przecież nigdy nie były... Po co czytasz poradniki, jak być efektywnym, skutecznym, doskonałym, dla zdolności kredytowej? Przecież wkrótce zostaniesz zapomniany i nic oprócz staroci po Tobie nie zostanie a Twoje dzieci spopielą rzeczy i sprzedadzą zadłużony dom.
I co jest pięknem? W czym ono tkwi? Jak je scharakteryzować? Może to tylko kulturowy model.. Pewnie ma rację Umberto Eco pisząc w doskonałej "Historii piękna", że piękno jest kategorią względną. Na przykład moim zdaniem piękno tkwi w niedoskonałości. W takich naturalnych niedociągnięciach, zwyczajnościach, prostocie. 
A czy ktoś, kto jest generalnie skuteczny, jest taki ZAWSZE? No i czy radość (człowiek sukcesu z założenia odczuwa radość, trudno musisz udawać) profesjonalna jest tą prawdziwą radością? Jeżeli twierdzisz, że tak - okłamujesz samego siebie. To pamięć drugiego i szczera atencja człowieka daje prawdziwą, czystą radosć, będącą paliwem do dalszego działania.




***
Same pytania. To jakiś bełkot. O co chodzi? A o to, żebyś zaczął myśleć a nie tylko działał bezrefleksyjnie, półautomatycznie, dla czegoś, co Ty nazywasz karierą zawodową a jest tylko świadczeniem pracy na rzecz kogoś innego (pracodawcy, Klienta). Chodzi też o to, że za parę lat możesz zostać z niespłacalnym kredytem i zepsutą plazmą na ścianie, że przyjdą od Ciebie lepsi i zdeprecjonują Twoje wszystkie "wybitne" osiągnięcia biznesowe, "przyjaciele" znikną i po prostu zostaniesz zapomniany. Czy ktoś się pochyli i kupi Twoje osiągnięcia za te 2 złote? Nie. Nikt nie kupi. Bo nic nie będą warte, nawet dla takiego pasjonata jak ja. Bo w tym co robiłeś prawdopodobnie nie było twórczej myśli, wartości, niczego, co byłoby w pewnym sensie spadkiem dla ludzkości. Bo wielu jest takich jak ja, których nie interesuje, ile zarabiasz i jakim samochodem jeździsz, ale to, co reprezentujesz sobą w sferze umysłowości, duchowości i człowieczeństwa. Pozostaw po sobie coś więcej.


Fot.: Ida

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz